BANBUŁA VS BODZIOCH Dziwny werdykt!

Bańbuła – Bodzioch Podczas piątkowej gali Tymex Boxing Night w Dzierżoniowie, w ringu zaprezentował się zawodnik białostockiej grupy Chorten Boxing Production, Michał Bańbuła (13-31-4). Podopieczny promotora Dariusza Snarskiego przegrał jednogłośnie na punkty z Kamilem Bodziochem (3-0). Walka zawodników wagi junior ciężkiej trwała tylko cztery rundy, tak więc pięściarze nie mieli zbyt wiele czasu na pokazanie swoich umiejętności. Nie ulega jednak wątpliwości, że nawet na tak krótkim dystansie, Bańbuła pokazał, że tego wieczoru na wygraną zwyczajnie zasłużył. Sposób oceniania zawodników walczących w ringu pozwala sędziom stolikowym na tworzenie własnych, autorskich interpretacji. Czasami trudno nie odnieść wrażenia, że działają oni jakby pod pewną presją lub z góry przypinają łatki ocenianym przez siebie zawodnikom. W tym przypadku mieliśmy do czynienia z dwoma pięściarzami znajdującymi się w całkowicie odmiennym położeniu. Zbliżający się do czterdziestki Bańbuła to tzw. „stary wyjadacz”, który większość ze swoich 45 zawodowych walk stoczył na Wyspach Brytyjskich, gdzie polscy pięściarze jeżdżą zwyczajnie zarobić na życie i nawet pomimo solidnej postawy w ringu, nie mogą zbyt często liczyć na przychylność sędziów, faworyzujących swoich rodaków. Jego ujemny rekord nie jest więc wymierny w stosunku do prezentowanego przez niego boksu. Bodzioch zadebiutował jako profesjonalista bardzo niedawno, bo we wrześniu i z Bańbułą stoczył swój dopiero trzeci zawodowy pojedynek; ponadto teraz walczył na gali swojej grupy Tymex. Te okoliczności sprzyjają optowaniu za mniej doświadczonym, młodszym pięściarzem. – Myślę, że werdykt w walce Bańbuła – Bodzioch mógłby zostać rozstrzygnięty spokojnie na korzyść Michała. Sędziowie zgodnie uznali, że jego przeciwnik wygrał ten pojedynek 3x 39:37, natomiast moim zdaniem równie dobrze to Bańbule można było dopisać kolejną wygraną do rekordu. Michał od początku był bardzo aktywny w ringu, zadawał wiele ciosów i ogółem naprawdę ładnie zaprezentował się przed swoją śląską publicznością – ocenił Andrzej Kostyra, komentujący ten pojedynek dla Polsatu. Co najmniej remis! – wtórował mu poniekąd Snarski